wtorek, 25 maja 2010

Nowe wyzwania

Poniedziałek, kolejny dzień spędzony w mojej  rodzinnej miejscowości.  Piękny, choć trochę "kapryśny" poranek. Pełna zapału ruszam do pracy :) Przedpołudnie jak zwykle spędziłam w przedszkolu-miła atmosfera, bardzo dużo pozytywnej energii. Za to popołudnie szykowało dla mnie coś specjalnego: nowego pacjenta!
Całkiem poważnie - to nie taki zwykły mały brzdąc, ale wyzwanie. Zawsze, kiedy spotykam się z takim przypadkiem, jestem odrobinę przestraszona. Maleństwo ma 3 lata,nie mówi, słabo nawiązuje kontakt z otoczeniem i zostało wysłane na badania psychologiczno-pedagogiczne. Niestety diagnozy na razie brak, ale podobno autyzm został wykluczony. No i tak zaczęliśmy współpracę, bez konkretów, bez wytycznych. Po 20 minutach okazało się, że chłopiec nawet potrafi powtórzyć pewne wyrazy lub sylaby, ale tylko wtedy, kiedy jest mu to na rękę i najlepiej, żeby poprosiła o o to mama-to już coś. Niestety w całym spotkaniu więcej było złości i łez niż przyjemności, ale mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej i przyjemniej.
W końcu zdążyliśmy się trochę poznać :)

środa, 19 maja 2010

Wakacje-postrach pedagoga z własnym biznesem?

Czas biegnie nieubłaganie...Już prawie 4 miesiące odkąd podjęłam się własnej działalności.
Zbliżają się wakacje a w mojej głowie pojawiło się pytanie: co ja będę w tym czasie robić....?
No i póki co pomysłów brak. Przedszkola podczas wakacji nie prowadzą zajęć dydaktycznych, Małgosia będzie miała bardziej dostępną mamę, więc też nie będę potrzebna....
W związku z zaistniałą sytuacją rozpoczęłam poszukiwania zajęcia wakacyjnego. A muszę przyznać, że jest to sprawa niełatwa. Szkoda byłoby podejmować współpracę tylko na okres wakacji, a z drugiej strony trzeba się czymś zająć. Mam jeszcze co prawda cały miesiąc, ale lepiej nie zwlekać z tym do ostatniej chwili.
Najsmutniejsze jest to, że gdybym pracowała w szkole miałabym po prostu 2 miesiące wolnego :/
Ale bez narzekań - trzeba wziąć się ostro do pracy!

wtorek, 11 maja 2010

PKS

Tygodnie mijają,a ja kompletnie nie mam czasu na pisanie...Ostatnio tyle się dzieje, co oczywiście mnie bardzo cieszy :) Wczorajsza wizyta w Kowalewie zmobilizowała mnie do jeszcze intensywniejszej pracy, z resztą czeka mnie spotkanie z rodzicami i zajęcia otwarte. Trzeba się porządnie przygotować!

Tak myślałam jeszcze wczoraj podczas przerwy w pracy...motywacja spadła nagle kiedy próbowałam,po przyjęciach w przychodni, wrócić do domu...Ponieważ Bydgoszcz i Kowalewo dzieli około 80 kilometrów stanowi to 2-3 h czasu spędzonego w komunikacji międzymiastowej, który staram się poświęcić na pracę bądź przyjemność. Wczoraj jednak mi się nie udało. Zawiodła komunikacja...
Przystanek PKS w Kowalewie. Jeden autobus mi uciekł-moja wina. Drugi nie przyjechał, w końcu trzecim wg rozkładu udało mi się dotrzeć do dworca w Toruniu. 19:20 - super, zdążyłam na autobus do Bydgoszczy o 19:35! Na  stanowisku ze mną jeszcze kilka osób, kurs wyświetlony na tablicy najbliższych odjazdów. Czekam...czekam i zaczynam się denerwować 19:50-pewnie ma spóźnienie-mówi ktoś obok. Czekam dalej, brak jakiejkolwiek informacji o spóźnieniu bądź braku połączenia.
20:10 - zimno mi, ale nie wejdę do budynku, bo co zrobię, jak go przeoczę. 20:25- za chwilę wg rozkładu powinien być kolejny, masakra - powinnam być już w Bydgoszczy!
20:40 - info brak, ale ktoś twierdzi, że jakieś autobusy od dziś miały być odwołane.Hmm...ciekawe, a PKS tego nie wie...
20:45 - dzwonię do kuzynostwa, czy mogę u nich przenocować, bo chyba utknęłam i...pojawił się na horyzoncie, niesamowity, zjawiskowy busik! tak, to on!
Kierowca w promocji postanowił sprawdzić jak szybko da się dojechać do celu, dlatego już o 21:20 byliśmy w centrum Bydgoszczy.
Po  20 minutach byłam już w domu - chwała za to kierowcy!!!!! (normalnie powiedziałabym, że to dzikus,ale w tym wypadku...)
W związku z zaistniałą sytuacją postanowiłam pracować do 17:00 i wracać do domu bezpośrednim autobusem :)